Hip-Hop nowinki.

Czołem, towarzysze.

W to jakże przepiękne, słoneczne, niedzielne popołudnie, mam dla Was trzy nowinki ze środowiska hip-hopowego.

1. Piotr ‚Ten Typ Mes’ Szmidt, warszawski raper, producent i DJ, zapowiedział swój nowy album, który ma zostać wydany w 2011 roku. Krążek ma być kontynuacją „Zamachu Na Przeciętność”.

2. Pod koniec października możemy spodziewać się nowego albumu Łukasza ‚L.U.C’a’ Rostowskiego, reżysera, producenta i rapera. Album nosi tytuł „PYYKYCYKYTYPFF”. Więcej informacji na ten temat znajdziemy tutaj: klik

3. W sieci dostępny jest już nowy klip Ortegi Cartel dotyczący wydanego w 2009 roku albumu „Lavorama”. Klip obejrzeć można pod adresem: klik.
Ta niesamowita podróż po dźwiękach i czasie, z udziałem m.in Reno czy O.S.T.R’a, jest nie tylko dziełem artystycznym, ale także i symbolicznym.
Tym klipem Ortega Cartel kończy swoją muzyczną działalność muzyczną i w wielkim stylu schodzi ze sceny hip-hopowej.

To wszystko na dziś.

Pozdrawiam.

Świnia.

Słoń&Mikser – Demonologia – recenzja.

Lista utworów:

01. POCZĄTEK KOŃCA feat. TOMASZ STRUSZCZYK
02. INTRO (JEBAĆ IDIOTÓW)
03. NIECH PŁONĄ
04. CZARNE SŁOŃCE
05. PAJĄK feat. PIH, DJ TAEK
06. PROBLEM
07. BAJTERS feat. SHELLER, KONI, DJ DECKS
08. LOVE FOREVER
09. WCM2 feat. KAJMAN
10. TV feat. MROKAS
11. CHORY HH feat. DJ SHOW
12. SYFILIS
13. SPŁONKA feat. PYSKATY, MŁODY M
14. CZERŃ
15. OD ZMIERZCHU DO ŚWITU feat. DJ SIMO
16. PIEKŁO feat. TRZECI WYMIAR, FABULA, DJ SIMO
17. SZCZERZE feat. DJ SHOW

2009 rok, to czas, kiedy Słoń wydał „Chore Melodie”. Płyta przyjęła się dosyć dobrze w środowisku hip-hopowym. Zdania jak zawsze były podzielone. Jedni uważali, że płyta jest świetna, trzyma niepowtarzalny klimat, a samego Słonia wynoszono na szczyt polskich raperów. Inna grupa słuchaczy uważała płytę za kolejny, nudny materiał, doprawiony takimi tekstami jak „ssij go”, które tylko pogrążają album. Osobiście, należałem do grupy osób, które uważały płytę za dobrą i były ciekawe tego, co Słoń zrobi na nowej płycie, szczególnie, że za beaty odpowiedzialny był producent Mikser, którego nie znałem zbyt dobrze i byłem ciekawy jego muzyki.

Na forach internetowych (jak to zwykle) dudniało. Słoń to, Słoń tamto, „jeszcze nie ma, będzie niedługo, jaramy się, aa tam.., kolejna nuda”. Nadszedł czas wydania.

Demonologia ukazała się 24 września. Niedługo po premierze cały krążek znalazł się w moich głośnikach. Przesłuchałem płytę dokładnie, dwa razy. Ze smutkiem stwierdzam, że nie ma tam nic, co przyciągnęłoby mnie do głośników, sprawiło, że zamykam drzwi, przyciskam mocniej słuchawki do uszu i wsłuchuję się. Dlaczego? Opiszę to poniżej.

Oczekiwałem klimatu, świetnych tekstów i wspaniałych beat’ów. Klimat jest specyficzny, osobiście mi się nie podoba. Nie należę do grupy nastolatków, którzy niewyżyci seksualnie, podchodzą sadystycznie do życia. Nie interesuje mnie rapowanie o stosunkach seksualnych z trupami, zjadaniu zwłok, wciąganiu glutów i jedzeniu swoich fekaliów. Gramatycznie jest dobrze, słychać, że Słoń nie skleja rymów od niedawna i wie jak to robić, jednak tematyka wzięta żywcem z cmentarno-miejskiego horroru, zmieszana ze środowiskiem hip-hopowym, to jedna z ostatnich rzeczy, które chciałbym usłyszeć. Nie wiem czy to chęć bycia „na czasie”(bo teraz w modzie wszystko co brutalne, nieważne, że słabe riffy, a tekst dający wrażenie pisanego przez chorego dzieciaka, ważne, że zabijają, gwałcą, kradną i palą), czy może wrodzona choroba psychiczna autora tekstów. Osobiście wolałbym, żeby było to pierwsze, bo z tandety da się wyleczyć, a na to drugie pozostaje tylko izolatka (przynajmniej ja tak uważam). Z beat’ami nie ma żadnej rewelacji. Spodziewałem się czegoś lepszego, a tak ani raz nie zachwyciłem się żadnym podkładów.

Myślę, że cała ta płyta, to nieodparta, niespełniona chęć Słonia, aby zrobić dobry hardcore. Chęć wybicia się ponad wszelkie standardy estetyki, które obowiązują na świecie. Jak napisał jeden z współczesnych myślicieli „wszystko co inne, odbiegające od normalności, staje się fajne i na topie”.

O ile płyta Kalibra 44 „Tajemnicza Księga. Prolog” była ewenementem czasu mojego wczesnego dzieciństwa, o tyle „Demonologia” jest swoistym wyrazem współczesnego egzaltowania, skrzywienia seksualnego czy sadyzmu połączonego z maschozimem.

Różnica pomiędzy tymi dwoma albumami przedstawia się następująco: na płycie Kalibra możemy znaleźć przemyślenia, mnóstwo alegorii, symboliki i wspaniały, niepodrabialny klimat, a na płycie Słonia znajdujemy nekrofilie, niepotrzebnie użyte wulgaryzmy, a także iście chore teksty z celi numer 2 poznańskiego psychiatryka. Dodatkowo możemy nabawić się mdłości, torsji i skrzywienia seksualnego.

Żeby nie było, że za dużo krytyki, a za mało konkretów (taki to pieprzony zawód recenzenta, że jest znienawidzony przez artystów, bo wszystko krytykuje). Na płycie znajdziemy parę kawałków, które są warte uwagi. Choćby „Szczerze”, który to wywarł na mnie pozytywne wrażenie.

Suma sumarum, nie mogę napisać czy polecam, czy nie. Mam mieszane uczucia. Można sprawdzić, posłuchać raz czy dwa, jednak puszczanie kawałków z tej płyty, jadąc samochodem przez miasto nie jest wskazane. No, chyba, że jedziemy karawanem pogrzebowym…

Ocena płyty: 6/10

P.S. Gdyby Słoń zajął się konkretami i odrzucił chore urojenia na rzecz „konkretnego rapowania”, to myślę, że wyszłaby dobra płyta, bo naprawdę koleś ma parę takich kawałków, które rzeczywiście „mocną uciskają system”. Pozdrowienia dla słuchaczy i czytających.

Podróże po amplitudzie.

Pochwalony.

Dziś (generalnie to od kilku dni) zabrałem się za pisanie recenzji o nowej płycie Rahima noszącej tytuł „Podróże po amplitudzie”. Pierwsze „solo” Raha, wiec sprawdzenie krążka było obowiązkowe.

Trochę suchych nikogo nie interesujących faktów: Za CD odpowiada wytwórnia MaxFloRec, płyta wydana 5 marca 2010. „Podróże Po Amplitudzie” to 17 utworów. Wśród gości pojawią się m.in. Abradab, GrubSon, Śliwka, Fokus i Lilu. Album promuje singiel „Darkside”, do którego teledysk wyprodukowała grupa Przedmarańcza.

Odpaliłem Podróże, nie słuchałem kawałków „z góry na dół”. Szukałem bitów które zaciekawią moje laickie ucho. Natrafiłem na „Fejm”. Zachęcił mnie głos Grubsona, wiec postanowiłem posłuchaj do końca. Poza Grubsonem i Rahimem w Fejmie udzielił się tez Abradab. Nie będę wam tu pisał pierdoł takich jak „teksty są bardzo dopieszczone ” bo to wiadomo! (To płyta Rahima a nie jakiś firmowych panów). Pogrzebałem trochę w jutubie, znalazłem teledysk. Klip o ciekawym wykonaniu wg mnie, ale oceńcie sami.

Podróżowałem dalej po amplitudach Rahima, zobaczyłem ,że „Kropeczka” jest robiona z Fokusem. Odpaliłem bez zwłoki. W uszy wbił mi się ciekawy bit i głos Fokusa. Kawałek utrzymany w dynamicznym klimacie, pokazuje ze duet Rah i Fokus jest dalej w czołówce polskiej sceny HH. Śliwka uświetnił końcówkę i 3:36 minutowy kawałek pozostawił znakomite wrażenie i dał nadzieje ze dalej możne być tylko lepiej.

Dojechałem do „Darkside”. To istna wisienka na torcie albumu! To kawałek dla tych którzy potrafią słuchac. Niebanalny tekst, dopracowany do granic niemożliwości beat, mega sample to tylko kilka zalet utworu. Klip nagrany w kopali uświetnia całe widowisko. Darkside promuje „Podroże”.

Na zakończenie niesamowitych podróż do zjedzenia jeszcze „M-ów” . Trzy minuty trzydzieści sześć sekund z Rahimem Fokusem i Puqiem. Powiem subiektywnie ,że Fokus w tym kawałku to dla mnie mistrz. Podsumowano.

Płyta godna polecenia, nie stracicie czasu słuchając jej, a może wyniesiecie jakieś wnioski.

Słuchajcie na zdrowie!

StingRay.

Chciałem serdecznie przywitać mojego przyjaciela, który będzie pomagał mi w pisaniu tego bloga. Nazywa się StingRay. Razem postaramy się aby na blogu przybywało coraz więcej recenzji, opisów, nowości oraz innych.

Świnia.

Eldo – Zapiski z 1001 nocy – recenzja.

Eldo – Zapiski z 1001 nocy [2010]

Zapiski z 1001 nocy

Lista utworów

1.  „Jam”

2. „Dlaczego Siedzisz Do Północy”

3. „Moje…”

4. „Warszawska Jesień”

5. „Życie”

6. „Miejski Folklor”

7. „Puszczam Z Dymem”

8. „Tańczę Z Nią”

9. „Podaj Pilota”

10.  „Nigdy, Zawsze, Na Pewno”

11.  „Kieliszki”

12.  „Powinnaś?”

13.  „Ja”

14.  „Pożycz Mi Płuca” (gościnnie Daniel Drumz)

15.  „Pamiętniku”

16.  „Nikt Nie Zrobi Tego Za Mnie”

17.  „Relacje”

18.  „Na Maksa”

Wiele osób ze środowiska hip-hopowego, słuchaczy, fanów czy recenzentów, czekało z niecierpliwością na najnowszą płytę Eldoki. Wiele osób, zważając na poprzednie albumy artysty, spodziewało się kolejnego tomika poezji wplątanego pomiędzy sample, ciężkie stopy i skrecze.

Dużym zdziwieniem i zaskoczeniem była informacja, że za muzykę na płycie, całkowicie odpowiadają Returnersi (oprócz jednego kawałka, na którym gościnnie udziela się znany z poprzednich płyt Daniel Drumz). Całą płytę promował teledysk nakręcony przez Tomasza Jarosza do utworu „Pożycz mi płuca”. Cała hip-hopowa Polska czekała na ten album ze zniecierpliwieniem.

Z zawartością „Zapisków” zapoznałem się wraz z początkiem lipca. Wcześniej, przed odsłuchaniem albumu, przesłuchałem dokładnie wszystkie poprzednie, solowe albumy Pana Leszka oraz dwie płyty, które nagrał wraz ze składem, Grammatik. Słysząc w głośnikach pierwsze dźwięki, byłem bardzo podniecony. Po odsłuchaniu całego materiału, pomyślałem: „Kurczę, co za płyta. Muszę ją mieć!”. Tego samego dnia pomaszerowałem do Empiku i wróciłem z zafoliowanym egzemplarzem „Zapisków”.

Płyta jak każda inna ma te najlepsze kawałki, wgniatające słuchacza w fotel, stołek, podłogę, kanapę, wywierające na nim ogromne wrażenie i wywołujące pozytywne emocje. Trafiają się też średnie utwory, które można by określić mianem „dobre”. Słabych utworów na tym albumie nie uświadczyłem. Teksty jak zwykle na najwyższym poziomie. Jak wspomniał kiedyś jeden z moich znajomych: „Wersy? W polskim rapie najlepsze ma Eldo, bezsprzecznie”. Choć na „Zapiskach” Eldoka odbiega trochę od swoich poprzednich, solowych albumów, nie zmienia jednak swojego stylu. Mądre, proste teksty obrane w liryczną otoczkę. Świetnie operuje rymami, zdania skleca w charakterystycznym dla siebie stylu. Wokal jak zwykle niski, delikatny, a zarazem przenikający słuchacza na wskroś.

Niewątpliwie dużym plusem dla albumu jest muzyka, za którą w całości (oprócz jednego utworu) odpowiedzialny jest polski duet The Returners. Returnersi nieustannie poruszają się do przodu w sztuce, samplingu, skreczowania oraz wszystkim tym, co związane jest z tworzeniem beatów. Również charakterystyczny dla poprzedniej płyty „Nie pytaj o nią” beat Daniela Drumza, wywołuje pozytywne wrażenie.

Co do twórczości Pana Leszka, zdania były podzielone. Jedni byli zachwyceni, inni narzekali, że Eldo przynudza kolejnymi tomikami poezji. Po premierze „Zapisków”, zdania dalej są podzielone. Płyta została dobrze przyjęta przez środowisko hip-hopowe, chociaż pojawiają się uwagi, że dzisiejszy Eldo, to nie Eldo, który ukradł alfabet, to nie ten Eldo z eternii.

Moim zdaniem płyta jest świetna. Teksty, choć wydają się zwykłymi tekstami rapera, mają w sobie to charakterystyczne coś, ten czynnik, który sprawia, że czytając te wersy wiem, że napisał je Eldo.

Leszek Kaźmierczak jest człowiekiem, którego bardzo szanuję, zwłaszcza od chwili, kiedy obejrzałem film „Blokersi”. Jest inteligentnym, elokwentnym i mądrym człowiekiem, co pokazuję zarówno na swoich płytach, jak i w udzielanych wywiadach. Niewątpliwie wspaniała postać polskiego hip-hopu.

Tym, którzy nie zapoznali się jeszcze z zawartością „Zapisków z 1001 nocy”, polecam jak najszybciej odsłuchanie tego wspaniałego albumu.

Ocena płyty: 9+/10

Świnia.

Witajcie, świecie!

Czołem, towarzysze.

Pierwszy wpis na blogu, taki zapoznawczy jeszcze, bo Pan Świnia delikatnie nie ogarnia jeszcze całej tej maszynerii, tego skomplikowanego mechanizmu, wedle którego działa cały ten serwis.

Cóż można powiedzieć na wstępie? Otóż, blog pisany jest przez Pana Świnię, który słucha muzyki.  Znajdziecie tu nowinki ze świata muzyki, recenzje, zapowiedzi oraz  inne wpisy związane z muzyką, czyli co warto słuchać,  gdzie wtykać swoje słuchawki i do czego podpinać głośniki. Czasami też może co warto czytać i na czym warto zawiesić swój wzrok, jednak to ostatnie raczej sporadycznie i nieczęsto, gdyż muzyka dla Pana Świni jest głównym priorytetem.

Wpis początkowo-zapoznawczy czas zakończyć, żeby nie zepsuć go bardziej, niż został zepsuty.

Do przeczytania.